Priorytety Co rok o tej porze z konsekwencją bumeranga wraca do mnie temat priorytetów. - Tak słucham… - Dzień dobry, chciałam zapisać córkę na terapię matematyczną, bo córka ma ogromne kłopoty. Jest w 5 klasie ale właściwie to wcale nie liczy, nie umie tabliczki mnożenia… cała matma to koszmar.. Nauczyciele wymagają chociaż ma opinię. Słyszałam że pani ma jakąś inną metodę… to jakie macie terminy? - Pozostał tylko czwartek o 18. - o 18… szelest kartek… Nie o 18 nie może … A inne terminy? - Już zajęte. No chyba, że rano jeśli dziecko chodzi później do szkoły. - Chodzić, chodzi ale już ma zajęte. - A o jakim terminie pani myślała, jakie dni ma córka wolne? - Ach! Córka to ma wszystko zajęte! – Duma w głosie rozmówczyni wyciekała z każdego słowa. Chodzi na aikido, gitarę klasyczną, szachy, plastykę, angielski, tańce. Nie wiem wprost jak damy radę ją wszędzie dowozić… Pani wyraźnie zawiesiła głos oczekując ode mnie współczucia. Nie doczekała się. - Cóż, wid...
Jeśli coś nie działa, spróbuj czegoś innego.