Przejdź do głównej zawartości

Bajkowa Tabliczka versus Bajkowa tabliczka mnożenia


Gdy kolejna już osoba zadaje mi pytanie;
czy Bajkowa Matma = Bajkowa Tabliczka = Bajkowa Tabliczka mnożenia?
Postanowiłam odpowiedzieć w postaci postu.

A było to tak:
Po sławetnej i jakże spektakularnej nauce tabliczki mnożenia (3 dni mnemotechnik po wcześniejszych ok 2 latach bezowocnego kucia słupków)
więcej tu:moja historia
Zostałam znów wezwana do szkoły i pani nauczycielka ze zdziwieniem wielkim pyta, jak mi się udało nauczyć dziecko tabliczki tak, że jest najlepszy w klasie a groziło mu przecież niezdanie. Z entuzjazmem neofity opowiadam jak to krokodyl na wózku jeździł ze ślimakiem, co w efekcie daje 42. Pani z grzeczności nie przerywa a mój wywód kończy słowami:
   - Nic z tego nie rozumiem, ale efekty są zadziwiające.
I na tym by się pewnie sprawa zakończyła, ale przeznaczenie w osobie mojego synka wzięło sprawy w swoje ręce i zadało pytanie, które jako anegdota krąży własnym życiem po sekretariatach:
   - Jeśli pani nie umie nauczyć moich kolegów tabliczki mnożenia, to czy moja mama może to zrobić za panią?
I co ta bidna kobita miała odpowiedzieć na tak altruistycznie sformułowane pytanie?
Zgodziła się.
 I tak z grupką 10 dzieci rozpoczęłam swoje pierwsze zajęcia.
Skserowałam skserowane materiały i dałam dzieciom.
Spodziewałam się tego co u mojego syna. Łał! I umiem.
A tu nic z tego.
Bajki się mylą, postacie się mylą, A mnożenia jak nie nie widać tak nie widać. Pani woźna krzywo patrzy ... Nauczycielka nie wie czy zostawać z dziećmi czy nie.
Słowem klapa. 
Więcej się z mnożeniem nie wychylałam.
Ale pytanie do mnie natrętnie powracało:
Dlaczego u mojego syna ( i u mnie samej) mnemotechniki zadziałały spektakularnie a u innych dzieciaków jak po przysłowiowej grudzie.
Myślałam, myślałam i wymyśliłam

Gimnastyka Dennisona!
Po przeczytaniu książki Zmyślne ruchy..., zobaczyłam w GM (Gimnastyce Mózgu) wybawienie z dysleksji i wręcz "katowałam" (jak po latach syn wspomina) nas ćwiczeniami. Nas, bo wszak ćwiczyłam razem z nim. Ćwiczyliśmy trzy razy dziennie po ok 20 min. Nie miałam pojęcia, że tych parę prostych ćwiczeń tak doskonale przygotuje nasze mózgi na przyjęcie mnemotechnik.


Ćwiczenie: Alfabetyczna Leniwa Ósemka w wykonaniu mojego syna.

Zawsze ćwiczę z "moimi dziećmi"

I gdy kolejny rodzic poprosił o indywidualne zajęcia. (Proszę nam pomóc bo albo zwariuję albo zabije i dziecko i siebie) To tym razem zaczęłam od Ćwiczeń Dennisona. No i podziałało. 
Kolejne dziecko myliło cyfry. Ale jak! 1,4,7 to było wszystko jedno! 6,9,8,0 następna grupa. Zobaczyłam, że jak dziecko nie ma prawidłowego obrazu cyfry to nie ma mowy o mnemotechnikach. Trzeba było wrócić do cyfry ale inaczej niż w szkole.

Jak te moje wspominki mają się do pytania w tytule?
Do tego momentu pracowałam na materiałach skserowanych nie wiadomo skąd.
Zebrałam się i znalazłam 
"MAGIA PAMIĘCI" autor Matiugin &co 
Chciałam już pójść w kierunku nauki dzieci z dyskalkulią więc usiłowałam uzyskać zgodę od autorów na wykorzystanie ich publikacji. Ale nie udało mi się przedostać za kurtynę. Internet odwoływał mnie do nieistniejącego wydawnictwa i tyle.
Postanowiłam więc wymyślić własne mnemotechniki. 
Tak powstały Cyfrozwierzaki, urodziła się Fantazja i jej brat Logikus. Potem Dziadek Czas w Zegarkowie (rzadki przypadek, gdzie najpierw pojawiają się dzieci a potem rodzic!)

Wymyślić 32 iloczyny w mnemotechnikach to jest wyzwanie!  Ulepszałam je przeszło 10 lat! 
Ten zbiór opowiadań ( każdy słupek mnożenia to osobna broszurka) 
zatytułowałam Bajkowa Tabliczka, tak trochę niedokończeniowo, by wzbudzić słodkie skojarzenia z tabliczką czekolady. 
Najpierw miałam pokusę by wydać to w postaci książeczki, 
ale już wiedziałam:
same MNEMOTECHNIKI  NIE WYSTARCZĄ W DYSLEKSJI/ DYSKALKULII
Dlaczego swoich bajek nie wydałam drukiem?

Bo wciąż były iloczyny, które dzieci zapamiętywały z dużą ilością pomyłek.
Należę do osób, które wciąż ulepszają swoje dzieło. Aż wreszcie w 2018 na mnemotechnicznych warsztatach w czasie wielkiej burzy mózgów z terapeutami (wielkie dzięki dziewczyny!) iloczyny uzyskały ostateczna wersję.

Dla dzieci, które po prostu chcą w zabawowy sposób nauczyć się mnożenia, ale które nie mają problemów z dyskalkulią/dysleksją mnemotechniki są fajnym rozwiązaniem. Ale jeśli dziecko nie ma sprawnych ośrodków pamięci matematycznej to ta metoda nie zadziała. Bajki będą się mylić i nie będzie trwałego przełożenia na cyfrowy zapis.
Obserwuję ten proces od lat. Dzieci, które ćwiczą  i dzieci które mówią, że ćwiczą.
Dzieciaki obarczone dysleksja a nie daj Boże dyskalkulią, potrzebują gruntownej terapii sięgającej fundamentalnych podstaw. Trzeba cofnąć się do cyfry.
O i tu jest duuuuuży opór rodziców!
   - Przecież on umie liczyć! - Wołają oburzeni. 
Pierwsze zadanie testowe wg moich autorskich testów najczęściej rozwiewa te złudzenia.
Najczęściej spotykanie problemy:
Dziecko nie ma obrazu mentalnego cyfry, (nie wykonuje obliczeń  w pamięci)
Liczy sekwencyjnie (nie wie że 7 jest większe od 6 ale mniejsze niż 8)
Nie zna elementów graficznych cyfry,
słowem: nie ma na czym budować mnemotechnik.
Trzeba wrócić do podstaw. Do cyfry i tworzymy nowe połączenia neurohormonalne poprzez ćwiczenia dla mózgu.

Wybór: metoda Bajkowa Tabliczka versus książeczka Bajkowa Tabliczka Mnożenia
 należy do was rodziców. więcej o metodzie
Wiem, ze trudno stanąć w prawdzie i popatrzeć "z boku" na swoje własne dziecko.
Jak liczy?
Potrafi "od tyłu" malejąco ( 10,9,8,7....) tak sprawnie jak rosnąco?
potrafi dokończyć ciąg zaczynając od dowolnego miejsca  17,18, dokończ...
Rodzic woli nie widzieć tych minimalnych ruchów palców jak pada pytanie ile jest 5 + 3
udaje, że nie dostrzega powtarzalności wybiegów policz 25+17 = ... muszę iść do ubikacji... albo ataku kaszlu,
Lekcje trwają godzinami... no ile jest 5 +17 ... no ile ... no napisz 22...
Rodzic wypiera... Rodzic przekłamuje - no wyrośnie... Czasami słyszy: każde dziecko ma indywidualne tempo rozwoju. Wierzy.

Jeśli dziecko do tej pory nie miało problemów z matematyką, nie odbiega na tle klasy, 
liczy W PAMIĘCI !
Tylko, ot ciekawiej będzie tę tabliczkę opanować - polecam książkę Matiugina  "Magia pamięci" czasami można za 3 zł w sieci kupić, albo za 120 zł u pani Aszyk.

No i czas przejść do tego: "versus" (kontra)

Pani Małgorzata Aszyk do oryginalnego tekstu Matiugina dorobiła kolorowe ilustracje (popełniając kilka błędów mnemotechnicznych, no ale nie każdy rozumie zasadę mnemotechnik) i uznała za stosowne wziąć mój tytuł "Bajkowa Tabliczka" 
a żeby nie była posądzona o plagiat dodała  słowo: mnożenia.
Wiem, Polska nie jest krajem, by ktoś szanował prawa autorskie. 

Z faktu, że ktoś ukradł mój tytuł, który był na rynku od kilku lat, powinnam być chyba dumna! Znaczy, dobry produkt.

Nie uznałam za stosowne wytaczać pani Małgorzacie proces. 


Niech się mnemotechniki szerzą a dzieciaki niechaj korzystają. 
Niech mnożenie przestanie być zmorą.

Jeśli dziecko ma głębokie problemy z matmą, godzinami siedzi nad zadaniami, pomimo wielorakich tłumaczeń nic nie rozumie zapraszam na terapię Bajkowej Matmy.
Bo jeśli do tej pory robiłeś wszystko i nic nie działa... czas zrobić coś nowego!

Czasami rodzic kieruje się względami finansowymi... Przecież lepiej wydać sto złotych na książkę niż nie wiadomo ile na kilkumiesięczną terapię! Spróbuję taniej...
Problem w tym, że rodzic, którego dziecko ma poważne deficyty matematyczne, gdy spróbuje samych mnemotechnik a te nie podziałają - zraża się i odrzuca te metodę i tu dopiero jest tragedia! Bo mnemotechniki to jedyny, skuteczny sposób na naukę matematyki dla  dziecka z dyskalkulią,
JEDYNY
Mówię to z całą odpowiedzialnością starego dyskalkulika...







Tylko mnemotechniki muszą być właściwie wprowadzone i osadzone na solidnych cyfrowych fundamentach. Jeżeli nie... z maturą możecie się państwo pożegnać. Problemy matematyczne narastają lawinowo! Wprost proporcjonalnie do niezrozumiałego materiału. To nie polski, gdzie można nie przeczytać "Lalki" i może na maturze nie będzie...
Mogę państwa zapewnić, mnożenie na maturze będzie, dodawanie też...
Za nim podejmiecie decyzję, którą metodę wybrać,  poszperajcie w sieci, ile dzieciaków z dyskalkulią kończy maturę...








Komentarze

  1. Potwierdzam skuteczność :) ale bez Denisona skuteczność niewielka :) Basiu dziękuję za Twoja pracę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się,że przekonałaś się o korelacji tych dwóch technik.

    OdpowiedzUsuń
  3. sega classics collection ps4 - Casinofib 카지노 카지노 우리카지노 쿠폰 우리카지노 쿠폰 540Harrah's Metropolis Casino & Hotel Review - Konicasino

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Leniwa ósemka

W Królestwie Matematyki są  dróżki w kształcie znaku nieskończoności. Ja, Król Logikus często po nich spaceruję. Naprawdę lepiej mi się potem liczy! Dziś, jakem Logikus, zachęcam do zrobienia testu Leniwej Ósemki. Zajmie góra pięć minut a przyniesie podstawową wiedzę, jakąż to drogę preferuje nasz,i każdy inny, mózg, gdy się uczy. Potrzebujemy:      ·        Kartkę papieru min A3      ·        Taśmę klejącą      ·        Trzy wyraźnie różniące się od siebie kolorami pisaki/kredki np.        niebieski, czerwony, zielony Procedura:       1.        Przyklejamy kartkę wymiarem poziomym   na płaskiej,                     gładkiej  powierzchni  (biurko, drzwi) – środek kartki na    ...

Dysleksja. Od czego zacząć, czyli jak pomóc dyslektycznemu dziecku.

  Dysleksja to edukacyjne przekleństwo.  Dziecko w okresie przedszkolnym jest super inteligentne, rodzic myśli, kurczę będzie geniuszem w szkole! No może trochę mniej poradne, potyka się o własne nogi, ale jaki bystrzak! Potem nasz geniuszek idzie do szkoły i na pierwszej wywiadówce pani wylewa rodzicowi kubeł zimnej wody na głowę. Że co, że wszystkie dzieci już czytają a on jeden nie? Że co proszę? Zagrożenie dysleksją? A właściwie, do cholery, co to takiego, ta dysleksja? Jaka dysleksja? Jak tak inteligentne dziecko może mieć jakąś dys-coś tam. Dysleksja, najprościej mówiąc to trudności z nauką czytania i pisania, ale nie tylko. To zespół problemów. Czytanie jest niepewne , wręcz wymęczone, pełne błędów i przekręceń. dziecko połyka wyrazy i całe linijki. Płacze, awantury, histeria. Książki lądują na ścianie a rodzic wybiega z pokoju trzaskając drzwiami. Pisanie przypomina grzebanie kury po piasku i jest równie nieczytelne. Prace domowe ciągną się godzinami, zabierają całe wi...